niedziela, 29 lipca 2007

Wytrwałość - podstawa każdego sukcesu!

Zanim zacznę pisać o wytrwałości chciałbym, żebyś odpowiedział sobie na następujące pytania:
  1. Ile razy robiłeś postanowienia, że zmienisz coś w swoim życiu?
  2. O ilu z tych postanowień możesz powiedzieć, że udało ci je wypełnić do końca?
  3. Czego zabrakło w postanowieniach, w których nie wytrwałeś?
Czytając różne książki o inwestowaniu lub odnoszeniu sukcesu (na różnych polach) zauważyłem kilka wspólnych cech, które towarzyszą niemal zawsze w tym temacie. Mam na myśli tutaj w szczególności "wiarę" w to co robimy i "wytrwałość" w tym co myślimy, mówimy i robimy. Kwestią wiary nie chcę w tym momencie się zajmować, bo jest to temat bardzo obszerny. Skupię się na "wytrwałości", choć mam świadomość, że jest ona nierozłącznie związana z niezbędną i czyniącą cuda "wiarą".

 W 1995 roku, będąc jeszcze uczniem liceum, kupiłem książkę pt. "Moc pozytywnego myślenia". To co zaciekawiło mnie w niej to po pierwsze sam fakt pisania o pozytywnym myśleniu - Wczesniej nie wiedziałem, że można ten temat ująć w jakieś książkowe ramy. Po drugie, książka nawiązywała w wielu miejscach do Biblii, która nie była mi obca, ale nie potrafiłem wtedy jeszcze z niej czerpać tyle co teraz. Autor Norman V. Peale na okładce książki napisał "Przeczytaj tę książkę. Zmień swoje życie!"

Z pewnością znasz takie slogany z innych książek. Reklamy w mediach pełne są takich obietnic, oferując ci "lepsze życie" i "szczęście" w zamian za zakup nowego domu, samochodu, szamponu itd. Ja wówczas uwierzyłem autorowi, może dlatego, że oparł on rozdziały książki na cytatach z Biblii, która jest do dzisiaj dla mnie wyznacznikiem drogi w życiu. Co chcę powiedzieć przez przywołanie tego przykładu to to, że bombardowani różnymi receptami na szczęście i sukces, uodparniamy się na tego typu stwierdzenia i sięgając po kolejne książki na sukces, tak naprawdę nie uważamy je za wiarygodne.

Czy zdarzyło ci się czytać kolejną książkę o tym samym? Dlaczego nie wystarczy nam zastosowanie się do Biblii czy jakiejś innej książki na jakiś konkretny temat? Kwestia dotyczy, moim zdaniem, wiary i wytrwałości w tym co zamierzamy robić. Jeśli czytamy nową lekturę i nie stosujemy się do tego co jest napisane, to jaki sens ma sięganie po kolejną książkę na ten sam temat? Czy chodzi jedynie o wrażenie, że się tym interesujemy i zaspokojenie wewnętrznej potrzeby poznania? Czy może rzeczywiście chcemy coś zmienić?

Czy po odłożeniu książki zabierasz się do wdrożenia tego co czytasz w życie, czy trafia ona na półkę, a ty zapominasz po kilku dniach, o czym ona była. Jeśli tak jest, to może to oznaczać, że nie wierzysz autorom albo brakuje ci wytrwałości we wprowadzaniu nowej wiedzy w życie. Na pewno słyszałeś słowa z Biblii "Szukajcie a znajdziecie". Myślę, że jako osoba wierząca lub nie, z pewnością spotkałeś się z nimi nie raz. Ale czy jesteś wytrwały w postępowaniu zgodnie z tymi słowami? Zostały one powiedziane przez Boga jako prawo, co oznacza, że TAK niepodważalnie jest- nie że to czasami może działać, ale że działa ZAWSZE!

Zatem wytrwałość zawsze się opłaca, czy tego chcesz czy nie. Zakłada ona w sobie trudności, ale kryje obietnicę nagrody. Osobiście doświadczyłem owoców wytrwałości wielokrotnie w życiu i wiem, że każdy może takie przykłady odnaleźć również w swoim życiu, zawdzięczając je m.in. wytrwałości.
Założenie jest takie by "robić swoje" zgodnie z namierzonym planem i nie odstępować od niego tylko z tego powodu, że natrafiamy na trudności. Trudności zawsze będą, bez nich nie ma sukcesów. Co możesz zrobić aby ćwiczyć wytrwałość?
  1. Wytrwałość bierze się z nawyków, najpierw wyrób sobie nawyk robienia czegoś a potem przyjdzie ci to automatycznie;
  2. Postaw sobie cel, żebyś zawsze wiedział do czego dążysz - powinien on wynikać z realizacji pragnień/ marzeń;
  3. Zrób sobie plan działania dojścia do tego celu, najlepiej na piśmie;
  4. Podejmuj decyzje pokrywające się z celem;
  5. Bierz zawsze odpowiedzialność za to co robisz i ćwicz w ten sposób swoją odwagę brania kontroli nad własnym postępowaniem;
  6. Dziel się z innymi swoimi marzeniami i celami- wtedy wyrażasz swoją wiarę w to co robisz, nabierasz pewności siebie i motywujesz się (poprzez zobowiązanie wobec innych) do wytrwania w postanowieniach.
  7. Nie przejmuj się błędami i porażkami - one właśnie budują naszą wytrwałość.

Jeszcze raz zauważ, że wytrwałość jest możliwa jedynie jeśli towarzyszy jej wiara w to co robimy. Jeśli wierzysz, że można "znaleźć" wytrwale "szukając" to nic nie powinno cię powstrzymać przed odnoszeniem sukcesów w życiu. Ja głęboko w to wierzę.

środa, 25 lipca 2007

Dlaczego inwestujemy w fudusze a nie samodzielnie?

Od jakiegoś czasu spotykam się z pytaniami znajomych, którzy chcieliby zainwestować w akcje czy to przez fundusz czy samodzielnie, ale nie wiedzą jak się do tego zabrać i na czym opierać decyzje o wyborze jednej bądź też innej formy. Otóż poniżej wskazuję na kilka zasadniczych, moim zdaniem, aspektów:
  1. Samodzielnie inwestowanie w akcje wymaga pewnego stopnia znajomości rynku akcji, elementów analizy technicznej i fundamentalnej. Jeśli nie masz na to czasu, wybierz fundusz i zaufaj ludziom, którzy znają się na tym lepiej (powinni się znać lepiej). W innym wpisie spróbuję pokazać, że fundusze inwestycyjne nie są takie bezpieczne jak się powszechnie wielu osobom wydaje;
  2. Inwestując samodzielnie podlegasz większej presji psychologicznej, co często przekłada się u osób mniej odpornych psychicznie na częste zmiany portfela (zbyt częsta lub wczesna/późna sprzedaż/kupno). Pamiętaj,że fundusze inwestują na długi okres i jeżeli inwestujesz samodzielnie również powinieneś trzymać się strategii długoterminowej. Jeśli brakuje ci konsekwencji, samodyscypliny i wytrwałości to rynek akcji nie jest dla ciebie, chyba że lubisz spekulacje. Inwestowanie samodzielne wymaga wszystkich tych cech. Dlatego tak wielu ludzi woli mieć to z głowy oddając pieniądze funduszom i zapominając o nich na jakiś czas (nie do końca to popieram);
  3. Jeśli zamierzasz wpłacać regularne kwoty aby oszczędzać np. co miesiąc i kwoty te są rzędu 100-600zł to powinieneś uwzględnić fakt, że przy samodzielnym zakupie akcji za tę kwotę zapłacisz wyższą prowizję. Domy maklerskie zwykle ustalają sobie minimalną prowizję kwoto np. 5 zł, jeśli inwestujesz 100zł, to tracisz na wstępie 5%. Biorąc pod uwagę, że procentowe opłaty za nabycie akcji wahają się w granicy 0,4%, jest to znacząca różnica. Rozwiązaniem na to jest robienie zakupów co jakiś okres, np. co 3 miesiące. Nie trudno policzyć, że aby nie tracić na zakupie i płacić standardową stawkę 0,4% trzeba kupić akcje za przynajmniej 1250zł. Przydatne może toakże wówczas być zleceni WAN (Wszystko albo Nic), które zabezpiecza nas przed cześciową realizacją zlecenia - kupujemy tyle ile planujemy. W przypadku funduszu nie ma z tym problemu, gdyż minimalne wpłaty na fundusz zwykle zaczynają się od 100zł-500zł. Problem prowizji więc odpada.
  4. Inwestowanie w fundusz daje nam poczucie pozornego bezpieczeństwa, gdyż uważamy, że pieniądze są w "dobrych rękach". Tak naprawdę okazuje się po czasie, że nie wszystkie fundusze inwestycyjne są zarządzane dobrze. Warto więc spojrzeć na porównanie stóp zwrotu funduszy zanim zdecydujemy sie na któryś z nich. Niech wyznacznikiem będzie ich stopa zwrotu w jak najdłuższym terminie, bo wtedy jest to najbardziej wiarygodne.

Jak widzisz inwestowanie samodzielne w akcje nie jest proste i wymaga pewnego wysiłku, warto jednak podjąć ten trud by mieć świadomość i kontrolować swoje inwestycje samemu.

poniedziałek, 23 lipca 2007

Jak zatrudniać najlepszych?

Tak się składa, że jestem w okresie poszukiwania pracownika w swojej firmie i po raz kolejny sięgnąłem do naprawdę zwięzłej ale świetnej pozycji książkowej Briana Tracy pt. Sztuka zatrudniania najlepszych (Wydawnictwo MT Biznes).
Zachęcam do przeczytania tej pozycji, bo zawiera ona zebrane do kupy rady odnośnie pozyskiwania najważniejszych zasobów w firmie, jakim są pracownicy. Szczególnie moją uwagę skierowałem na proces rekrutacji. Poniżej kilka rad z tej książki, które mogą być przydatne:

  1. Przygotuj się do rozmowy kwalifikacyjnej, sporządzając dokładny profil kandydata;
  2. Pierwsze pytania mają na celu uzyskanie informacji o dotychczasowym doswiadczeniu, następnie zadaj pytania ustalające poziom umiejętności;
  3. Spróbuj dowiedzieć się, jakie aspiracje kandydat wiąże z oferowanym stanowiskiem i firmą;
  4. Na koniec zapytaj o nawyki i stosunek do pracy, do tego stanowiska i do przyszłości kandydata;
  5. Rozpocznij rozmowę od rozluźnienie kandydata i pomóż mu pozbyć sie stresu;
  6. "Nie zaczynaj sprzedawać zanim nie zdecydujesz sie na zakupu" - powstrzymaj sie od chwalenia jaka wspaniała jest praca, do momentu kiedy stwierdzisz że to osoba której szukasz;
  7. Zadawaj DOBRE pytania
    - zadawaj uściślające pytania. Często pytaj - Co Pan/Pani przez to rozumie?
    - używaj otwartych pytań (te, które zaczynają się od słów: jak, dlaczego itd.)
    - słuchaj jak najwięcej, nie opowiadaj o sobie;
  8. Osoba, którą musisz nakłaniać lub zachęcać, by zgodziła się przyjąć ofertę (dobre w kontekście wynagrodzenia) często okazuje się nielojalna. Prawdopodobnie brak jej będzie długoterminowego zaangażowania w pracę;
  9. Wielu ludzi przesadza opisując swoje osiągnięcia. Poproś ich o dokładne opisanie, krok po kroku, procesu dojścia do osiągnięć wymienionych w CV;
  10. Kiedy czytasz CV, zwracaj uwagę na prostotę i uczciwość. Szukaj podkreślania ukończonych projektów i dokonań a nie opisu i długości dotychczasowych zajęć;
  11. Stosuj zasadę Trzech. Zgodnie z nią powinieneś przeprowadzić przynajmniej trzy rozmowy kwalifikacyjne na każde stanowisko. Kandydat, który robi świetne wrażenie podczas pierwszej rozmowy, może wydawać się przeciętny na drugim spotkaniu, a zupełnie nie do zaakceptowania na trzecim. Pomaga to w wykluczeniu decyzji w oparciu o intuicję lub impuls, które często okazują się błędnymi decyzjami;
  12. Nigdy nie oferuj pracy w trakcie pierwszej rozmowy;
  13. Spotkaj się z osobą, która zrobiła na tobie największe wrażenie w co najmniej trzech różnych miejscach. Kandydat o nienagannych manierach zaczyna ujawniać swój prawdziwy temperament i osobowość, kiedy rozmawiasz z nim w innych miejscach;
  14. Zastosuj metodę "członka rodziny" - zapytaj siebie- Czy czułbym się swobodnie zapraszając tę osobę do domu na niedzielę, rodzinną kolację? Czy chciałbyś aby twoja żona, syn pracowali z tą osobą?;
  15. Zatrudniaj osoby, które lubisz i w towarzystwie których dobrze się czujesz;
  16. Większość ludzi myśli o dwóch sumach przystępując do negocjowania wynagrodzenia. Pierwsza to tyle ile chcieliby zarabiać, co zazwyczaj znacznie przewyższa ich dotychczasowe zarobki. Ta druga bardziej właściwa, to suma jakiej się spodziewają i która byłaby dla nich satysfakcjonująca. Twoim zadaniem jest odkrycie wysokości tej drugiej sumy.


Jeśli masz inne ciekawe spostrzeżenia, proszę o komentarz.

Nie bój się zmian!

Zmiany są wpisane w nasze życie. Osobiście uważam je za źródło nowych możliwości i drogę do sukcesu w życiu, w każdym jego aspekcie.
Czas zmiany to czas lęku lub nowych możliwości. Twoja postawa zadecyduje, która z tych rzeczy będzie Twoim udziałem
Ernest C. Wilson

Nasza postawa wobec zmian jest niezmiernie ważna, ponieważ po pierwsze od tej postawy zależy czy zdecydujemy się na zmianę czy nie. Jeżeli dominuje w nas lęk i przesłania on możliwości to często zachowujemy się zachowawczo. Czy zdarzyło ci się jeść w tej samej restauracji albo kupować te same produkty w supermarkecie tylko dlatego, że strach przed nieznanym był silniejszy. Każdy z nas czuje się dobrze w obrębie tego co już znane i pewne (zgodnie z piramidą potrzeb Maslova). Jeżeli należysz do osób, które chcą przeżyć bezpieczne i spokojne życie, to prawdopodobnie będziesz unikał zmian. W zmianach jednak tkwi rozwój, poznanie i nowe możliwości. Anthony de Mello w swojej znanej książce "Przebudzenie" mówi, że nie można się bać czegoś czego się nie zna, boimy się zatem utraty tego co znane. To czego boimy sie utracić to poczucie pozornego bezpieczeństwa, przez które rozumiemy poruszanie sie po przetartych przez nas wcześniej ścieżkach. Co możesz zrobić by otworzyć się na zmiany? Po pierwsze potrzebujesz wyrobić w sobie nawyk zmian. Możesz zmienić miejsce gdzie chodzisz na obiad, spróbować kuchni greckiej lub tajskiej, możesz spróbować pojechać w jakieś nieznane dotąd miejsce, lub zająć się rzeczami, które do tej pory odsuwałeś z różnych powodów. Możesz spotkać się z nowymi ludźmi. Weź udział w różnych spotkaniach gdzie możesz doświadczyć nowych spojrzeń na te same problemy. Jeśli brałeś udział w jakimś szkoleniu lub konferencji to wiesz o czym mówię. Z pewnością bezpośrednio po takim zdarzeniu doznałeś swoistego oświecenia w pewnych sprawach i zmiany w myśleniu. Za tym często idzie zmiana działania. Życzę ci zatem samych zmian na lepsze!

czwartek, 12 lipca 2007

Życie bez telewizora?


Od prawie roku żyję bez telewizora. Dlaczego jest to tak ważne, żeby o tym pisać. Otóż chciałem powiedzieć, że dla mnie ten telewizor (a w zasadzie to jego brak) stał się pewnym symbolem zmiany w moim życiu. Chodzi o zerwanie z nawykami tracenia czasu. Dla jednych jest to telewizor, dla drugich radio a dla innych internet. Jeśli masz tv w domu to wiesz ile czasu traci się na oglądanie nic nie wartych programów, z których nic się potem nie pamięta. Nie chcę powiedzieć, że tv jest zła, bo ma ona również wiele zalet i jeśli potrafisz mądrze z niej korzystać to chwała ci za to. Chodzi o to, że zbyt często sięga się po nią jako po sposób na zabicie nudy i wyręczenie od myślenia, że nie wspomnę o jej ujemnym wpływie w postaci manipulacji i kreowania fikcyjnego obrazu świata w naszej świadomości, co ma szczególnie znaczenie w przypadku osób młodych. Pomyśl o tym w inny sposób. Jeżeli do tej pory oglądałeś średnio 2 godziny dziennie telewizję, to od dzisiaj możesz te 2 godz. przeznaczyć bardziej efektywnie, chociażby czytając książkę czy ucząc się języka. Dla mnie chęć zajęcia miejsca przed tv zamieniona została w moment uświadomienia sobie, że muszę zrobić coś dla siebie. Jest to po prostu jeden z nawyków, które można zmieniać. Słowa "nie potrafię bez tego żyć" świadczą o braku silnej woli i poddaniu się, żeby inni ludzie lub okoliczności kierowały twoim życiem. Tyle, że wtedy bardziej mamy do czynienia z dryfowaniem niż podążaniem w wyznaczonym przez nas wcześniej kierunku. Kto ci powiedział, że po pracy masz prawo marnować swój czas? To po prostu zły nawyk, który trzeba zmienić.Dobra wiadomość jest taka, że każdy nawyk można zmienić, potrzeba nam do tego kilku kroków: ustalenia celu działania, podjęcia decyzji, planu i konsekwencji w działaniu. Ciekawy artykuł o nawykach pt. "30-dniowy test czyli jak wyrobić w sobie nawyk" pomoże ci zrozumieć czym jest nawyk i jak go zmieniać. Wracając do naszego telewizora uważam, że zasadniczą kwestią jest uświadomienie sobie motywacji jaka stoi za rezygnacją z oglądania programów. Dla mnie osobiście jest nią chęć wykorzystania czasu wolnego na osobisty rozwój. Oczywiście, jak każdy potrzebuję odpocząć po pracy, ale jest jeszcze tysiące różnych form relaksu, które można połączyć z nauką i inwestycją w siebie. Grunt to zacząć zmiany!

sobota, 7 lipca 2007

Czy kierować się emocjami czy rozumem?

Od początku kiedy zacząłem się interesować tematyką giełdy i wgrę wchodziły prawdziwe pieniądze nie mogło obejść się bez większych emocji, towarzyszących każdemu zakupowi lub sprzedaży akcji. Jeśli inwestowałeś kiedyś pieniądze na giełdzie wiesz o czym mówię, jeśli nie, muszę cię zmartwić - każdego czeka to samo.
Cały czas stawiam sobie pytanie czy mądre inwestycje to takie, w których poskramia się emocje i kieruje jedynie racjonalnymi pobudkami, czy też zupełnie odwrotnie, a może istnieje jakieś rozwiązanie godzące te dwa podejścia. Odwołując się do książki Psychologia inwestowania J.R. Nofsingera skłaniałbym się ku temu pierwszemu.

Argumenty (wybrane), które przemawiają za tym, że racjonalne decyzje inwestycyjne są lepsze od emocjonalnych:
1. Podczas inwestowania kierujemy się zazwyczaj strachem lub chciwością. Pierwsze powoduje, że wycofujemy się zbyt wcześniej z obawy przed stratą, drugie prowadzi np. do przetrzymania zbyt długo akcji i nieumiejętności określenia górnego pułapu wyjścia z rynku. Postępowanie zgodnie z tymi emocjami często jest nieracjonalne i jest zależne od skłonności danej osoby do ryzyka. Czym jest ta skłonność do ryzyka to napiszę jeszcze w innym wpisie.
2. Inwestując nawiązujemy pewną swoista relację emocjonalną ze swoimi akcjami, spółkami i w momencie, gorszych chwil z punktu racjonalnych przesłanek, ciężko nam się pożegnać z "ukochaną" spółką. Wynika to głównie z tego, że traktujemy zakupione akcje jak swoje rzeczy: buty, telewizor, samochód, czując poniekąd przywiązanie do nich, nie traktujemy ich narzędziowo. O tym też jeszcze będę pisał, bo wydaje mi się to ciekawym tematem.
3. Racjonalne decyzje każą nam zajrzeć w głąb naszych emocji i pobudek, które nimi kierują. Założenie, że powinniśmy się słuchać każdej emocji prowadziłoby do nadmiernej asekuracji i unikania ryzyka. Dużo rzeczy da się racjonalnie uzasadnić, o czym świadczy fakt, że często jesteśmy mądrzy po szkodzie.

Argumenty, które przemawiają za słuchaniem emocji:
1. To jak postąpimy ma wpływ na nasze samopoczucie, a więc jeżeli rządzi nami strach a my nie dążymy do jego zniwelowania, czujemy się z tym niezręcznie, przynajmniej w krótkim okresie. Długoterminowo zaś może to prowadzić do wyeliminowania strachu, stajemy się bardzie odważni (niekoniecznie mądrzejsi). Krótko mówiąc nasze życie to nie tylko inwestycje i warto by negatywne emocje związane np. z grą na giełdzie nie zdominowały innych aktywności naszego świata.
2. Słuchanie emocji jest uzasadnione również z tego powodu, że większość graczy tak robi. Nie byłoby wskaźników i całej analizy technicznej gdyby nie psychologia graczy, kierujących się emocjami. Znów muszę zrobić tutaj rozróżnienie na okresy. Krótkoterminowo rynek ulega wahaniom wywołanym emocjami graczy (teoria fal, poziomy wsparcia, oporów itd.). W długim jednak okresie rynek moim zdaniem kieruje się racjonalnymi wynikami spółek a nie emocjami. Skłonność do ryzyka jest więc ściśle związana z terminem inwestycji.
3. Autor hitowej książki Inteligencja emocjonalna Daniel Goleman przekonuje nas, że nie da się wyeliminować emocji z życia, więc byłoby nienaturalne podejmować próby całkowitego wyeliminowania emocji.

Co zatem robić by podejmować dobre decyzje inwestycyjne?
Znów odwołam się do Inteligencji emocjonalnej D.Golemana. Badania A.Damasia, neurologa z Uniwersytetu w Iowa, na które się powołuje prowadzą do wniosku, że emocje, uczucia są niezbędne do podejmowania racjonalnych decyzji. Ukierunkowują one myślenie i ułatwiają przez to racjonalny wybór. Tak więc, mamy znaleść równowage pomiędzy tymi jakby dwoma "mózgami" emocjonalnym i racjonalnym.