czwartek, 26 kwietnia 2007

Zaufanie do innych a jakość usług

Kiedyś na jednym ze szkoleń dla kadry menedżerskiej usłyszałem o "zaufaniu" jako głównym czynniku motywującym pracowników w firmie. Większość uczestników szkolenia miała różne doświadczenia w zarządzaniu zespołami ludzi i ciężko było im przełknąć stwierdzenie, że zaufanie do innych jest budowaniem mocnego fundamentu w firmie i społeczeństwie w ogóle. Zaufanie niesie w sobie zakładanie dobrych intencji. Jeżeli powierzam komuś jakieś zadanie, czy to mojemu pracownikowi, czy też innej firmie poprzez korzystanie z jej usług, to w pewnym sensie zakładam, że on zrobi to dobrze, że firma wykona usługę tak jak należy. Tak być powinno, ale czy tak jest w rzeczywistości. Ciekawy raport został opublikowany przez CBOS we wrześniu 2006r. pt. "Zaufanie w sferze prywatnej i publicznej a społeczeństwo obywatelskie". Wynika z niego, że jedynie 19% Polaków uważa, że można mieć zaufanie do innych. Wyniki te na początku mnie trochę zdziwiły, ale jak się zastanowić nad tym to dlaczego miałoby być niby inaczej. Nie jesteśmy w Polsce po prostu nauczeni ufania innym. Sam się do tych "nieufnych" poniekąd zaliczam, choć moja obecna świadomość tego problemu skłania mnie od jakiegoś już czasu do zmiany postawy. Wiem, że nie jest to takie proste i wymaga czasu. Mam ku temu, jak pewnie większość z tych pozostałych 81%, kilka powodów:

  1. Wielokrotnie zaufałem innym i się zawiodłem.Konsekwentnie zakładam, że zawiodę się ponownie.
  2. Zbyt często przychodzi płacić mi za niekompetencję osób, którym powierzam swój los poprzez bycie ich klientami, pacjentami itd.
  3. Całe życie uczono mnie ostrożności, przestrzegając przed rzeczami, których nie doświadczyłem (wiem, że coś/ktoś jest złe "bo tak"). Rodzicie, nauczyciele w duchu "troski" o moją "zdrową" edukację uczyli mnie od najmłodszych lat, że zbyt duże zaufanie to zwykła "naiwność".

Otóż dzisiaj jestem przekonany, że jeżeli coś ma się zmienić w tym temacie (i statystykach), to trzeba zacząć od siebie. Oczekuję zaufania od innych, ale czy inni mogą mi zaufać? Codziennie spotykam się z obcymi ludźmi i zdobycie ich zaufania może się dokonać jedynie na drodze moich "czynów". W biznesie będzie to świadczenie takich usług, jakie obiecuję moim klientom tak, aby nie doznawali oni rozczarowania. Wewnątrz firmy zaufanie będzie przejawiać się w zakładaniu dobrych intencji w stosunku do pracowników i dawaniu im poczucia odpowiedzialności za to co robią. Zaufanie idzie, wydaje mi się, w parze z odpowiedzialnością. Jeżeli tracę do kogoś zaufanie to nie dlatego, że popełnia błędy, ale najczęściej dlatego, że się do nich nie chce przyznać i ich naprawić. Dla mnie w takiej sytuacji najlepszym sposobem sprawdzenia tego jest asertywna obrona moich interesów i uzyskanie rzetelnej informacji zwrotnej o prawdziwych intencjach drugiej osoby.

Nawet jeżeli doświadczam ciągłego zawodu od innych, to nie jest to wystarczający argument aby stawać się ostrożniejszym, wręcz odwrotnie, tutaj widzę się raczej w roli kogoś kto daje dobry przykład i patrzy na sprawę długoterminowo. Żadna firma nie będzie w stanie przetrwać budując na "zrywaniu zaufania". Nawet jeśli pracownicy "szeregowi" jakiejś firmy świadczą swoją postawą o zupełnym niezrozumieniu tematu, to daję głowę, że ich szefowie z pewnością tę kwestię rozumieją dużo lepiej. Problem leży w rozumieniu misji firmy przez pracowników. Jeżeli nie doświadczają oni zaufania do swoich szefów, to jak mogą przekładać to w stosunku do swoich klientów? Pozytywne jest jednak to, że wiele osób i firm buduje na długoterminowych relacjach, a te nie są możliwe bez zaufania.

poniedziałek, 23 kwietnia 2007

Euro 2012 a planowanie inwestycji

Kilka dni temu cała Polska cieszyła się z przyznania Polsce i Ukrainie organizacji Mistrzostw Europy w piłce nożnej. Od razu pojawiły się komentarze ile to Polska może na tym zarobić, które sektory zyskają, gdzie kupować nieruchomości itp. Postanowiłem podrążyć ten temat. Poniżej ewentualne korzyści, na które wskazywano w artykułach, a które wydają mi się całkiem prawdopodobne:
1. Zmiany w cenach nieruchomości w miastach, gdzie będą rozgrywane mecze:
"Rozbudowa infrastruktury będzie miała też pozytywne następstwa, które odczuje głównie Warszawa, Poznań, Gdańsk, Wrocław, Chorzów i okolice a także Kraków. Rozbudowa komunikacji miejskiej i zwiększenie atrakcyjności tych aglomeracji wpłynie na lepsze postrzeganie lokalizacji oddalonych o 30-40 km od centrów miast. Przedmieścia, dzięki budowie autostrad i dróg szybkiego ruchu, staną się bardzo atrakcyjnym miejscem zamieszkania, co powinno wpłynąć na zdecydowany wzrost cen ziemi w tych rejonach oraz cen realizowanych tam projektów mieszkaniowych."
Jeśli chodzi o inne miejscowości turystyczne

(..)należy oczekiwać zdecydowanego wzrostu liczby oddawanych inwestycji mieszkaniowo-wypoczynkowych. Zwiększone zainteresowanie miejscowościami turystycznymi powinno spowodować zdecydowany wzrost cen nieruchomości w tych lokalizacjach.
Autorzy artykułu podpierają się przykladami z Portugalii - gospodarza Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2004
(..)zorganizowanie tak ogromnego wydarzenia sportowego powoduje długoterminowy wzrost liczby turystów odwiedzających dany kraj co roku. Szacuje się, że po zorganizowaniu ME przychody branży turystycznej w Portugalii rosły w następnych latach o 5% rocznie. Biorąc pod uwagę obecny stan infrastruktury i liczbę obiektów turystycznych, eksperci CEE Property Group przewidują jeszcze dynamiczniejsze wzrosty w polskiej turystyce.
www.ceeproperty.pl
tytuł : EURO 2012 a polski rynek nieruchomości
oprac. : Beata Szkodzin / źródło : eGospodarka.pl

2. Lepsze perspektywy wybranych branż:

"Budownictwo – wykonawcy i dostawcy. Firmy budowlane mają wielką szanse na bezprecedensowe kontrakty.

Producenci/dostawcy surowców: Kruszywa, stal, beton, cement – tutaj potrzeby będą największe. Musi powstać pięć wielkich stadionów i mnóstwo nowych dróg. Trzeba się liczyć z poważnym niedoborem materiałów budowlanych, który może dotknąć budownictwo mieszkaniowe. Już dziś brakuje podstawowych materiałów (cegieł). Co będzie, gdy jednocześnie boom przeżywać będą i deweloperzy i budownictwo użyteczności publicznej?

Mieszkania – jeśli ktokolwiek liczył na spadek cen w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Trójmieście i Krakowie, to dziś musi swoje plany zweryfikować. To co dziś wydaje się drogie, za pięć lat będzie ceną „ze starych dobrych czasów”. Czy po euro ceny spadną? Zależy jaki poziom osiągną do tego czasu. Jeśli będą przewartościowane, na pewno jest takie ryzyko.

Turystyka – nie ma wątpliwości, że hotelarze i restauratorzy już dziś mogą szukać miejsc na nowe inwestycje. Kilka minut po ogłoszeniu decyzji, akcje Orbisu podrożały o ponad 10 proc. Inwestorzy trochę za szybko dyskontują obłożenie hoteli za pięć lat, ale w tej branży można spodziewać się wielu pozytywów.

Skorzystają także przewoźnicy – i linie lotnicze i koleje i autokarowe. Te które już istnieją i te, które dopiero powstają w głowach rzutkich przedsiębiorców.

I oczywiście media, które będą informować, relacjonować i sprzedawać reklamy.
tytuł : Euro 2012 w Polsce: boom w gospodarce?
oprac. : Emil Szweda / źródło : Open Finance

3. Zyskają akcje konkretnych firm:
Ciekawy art
ykuł EURO 2012 też da zarobić na GPW

Fi
rmy budowlane: czołowi generalni wykonawcy:
  • Polimex-Mostostal
  • Budimex
  • Mostostal Warszawa;
Mniejsze spółki budowlane: podwykonawcy i dostawcy:
  • Budopol
  • Energopol,
  • Energomontaż
  • Hydrobudowa
  • Projprzem
  • Mostostali Export i Zabrze
  • Stalexportu (może wykorzysta też doświadczenia autostradowe)
  • Stalprofil
  • Centrostal
Usługi budowlane: Żurawie Wieżowe i Ulma Construccion

Firmy hotelarskie:
Orbis, Warimpex

Frimy mediowe: TVN, Agora (transmisje i reklamy)


Które akcje sprzedawać najpierw?

Kolejny raz stanąłem przed wyborem, które akcje z portfela sprzedawać w obliczu bessy. Jak to bywa, w portfelu miałem akcje, które zyskały i te które dały 15% straty. I tym razem uległem mechanizmowi obrony mojej dumy i sprzedałem walory zyskowne, pozostawiając w portfelu akcje na których straciłem do tej pory. Na efekt nie musiałem czekać długo. Akcje, które sprzedałem zyskały, a te które zatrzymałem straciły dając w sumie stratę ponad 20%. Stara zasada giełdowa mówi "pozwól zyskom rosnąć, ucinaj straty" i teraz wiem, że jej łamanie jest bolesne. Do podobnych wniosków doszedłem kolejny raz czytając "Psychologię inwestowania" autorstwa Johna R. Nofsingera. Następnym razem obiecuję, że będzie lepiej..

niedziela, 22 kwietnia 2007

Poszukiwanie działki c.d.

Moje ostatnie poszukiwania działki w celu zakupu znów rzuciły mnie na inny tor myślowy. Tym razem za sprawą mojego ojca i dziadka. Rozmawiając ze mną zwrócili w rozmowie uwagę na jeden bardzo ważny fakt. Mianowicie chodzi o lokalizację działki. Jeżeli to ma być inwestycja, to znaczy, że liczę się z zamiarem jej sprzedaży w przyszłości, a zatem oczywistym jest, że ktoś kto będzie chciał kupić będzie podobnie jak ja teraz zwracał uwagę na atrakcyjność zakupu. Jeżeli działka będzie bardzo atrakcyjna, to mogę sprzedać ją ludziom, którym na tej "atrakcyjności" najbardziej zależy, a więc snobom lub ludziom bogatym, którzy są w stanie za "jakość" działki zapłacić nawet wyższą cenę, ale będą pewni, że nie kupili byle czego. To doprowadziło mnie do wniosku, że powinienem szukać działki dobrze zlokalizowanej niekoniecznie po najniższej cenie. Cena nie ma tutaj priorytetowego znaczenia.. Ciekawy artykuł nt. poszukiwania położenia działki znalazłem również na stronie "Muratora"

Jak mam prowadzić bloga?

Pisanie bloga wymaga trzymania się kilku zasad. Zajrzałem do mojego ulubionego bloga autorstwa Guya Kawasaki i przeczytałem post o pisaniu blogów The First 100 Days: Observations of a Nouveau Blogger i pomyślałem, że dobrze byłoby stworzyć sobie pewne zasady w pisaniu postów.

1. Pierwszą zasadą będzie częstotliwość pisania. W książce "Prowadź Blog! - Przewodnik dla małych firm" Andy Wibbels mówi o 3 wpisach tygodniowo. Myślę, że to rozsądna liczba. W moim przypadku ustalę sobie ten limit w przedziale 2-3 posty tygodniowo.

2. Podoba mi się gdy blogi pisane są w pierwszej osobie. "JA" wyraża poglądy autora i oto w tym chyba chodzi.

3. Miałem wątpliwości, czy blog powinien dotyczyć jednego czy większej liczby tematów. Myślę, że nie mogę się zawężać jedynie do wąskiej działki, bo blog ma wyrażać mnie samego, a przecież mam różne poglądy na temat różnych spraw, które często są ze sobą nierozerwalnie powiązane.

4. Jeżeli o czymś przeczytałem to będę dzielił się tym z innymi poprzez umieszczenie linka, podając źródło i ewentualnie dodając swoje przemyślenia. Internet to kopalnia wiedzy, po co przepisywać to co ktoś już napisał, lepiej dodać coś nowego, mądrzejszego..

5. Mam jeszcze wątpliwość czy pisać bloga po polsku czy po angielsku (bardziej globalnie)? Chyba pozostanę przy polskim, może dlatego że po prostu łatwiej.

6. Na razie chyba tyle, jak coś mi przyjdzie do głowy to dopiszę..

czwartek, 19 kwietnia 2007

Moja edukacja inwestycyjna

Dziś postanowiłem zacząć pisać o inwestycjach w moim blogu. Giełdą interesuję sie już od 1998 roku. Myślę, że czas robi swoje i dojrzewa się poprzez udane i mniej udane transakcje. Im ich więcej tym szybciej przebiega edukacja. Podczas studiów spotykałem się z kolegami, których także interesowała "giełda". Grupa, która nosiła nazwę "INDEX" była dla mnie początkiem wymiany poglądów na temat akcji, spółek i tzw. "grania na giełdzie". Przez długi czas nie inwestowałem prawdziwych pieniędzy a jedynie interesowałem się tym co się działo na rynkach. Wówczas brakowało mi informacji na temat samego oszczędzania, jak trzeba je pomnażać. Nie wiedziałem wtedy w pełni, że pierwszym krokiem ku pomnażaniu jest oszczędzanie, tzn. niewydawanie pieniędzy, które się ma. Szukałem okazji i dałem się wówczas ponieść wrażeniu, że inwestowanie polega na szybkim wzbogaceniu się dzięki okazjom. Teraz jestem przekonany, że jest to proces. Proces, który dokonuje się przede wszystkim na poziomie mentalnym, a zaczyna się od zdroworozsądkowych zasad postępowania, często wolnych od emocji. Przez cały okres, kiedy śledziłem wskaźniki i notowania giełdowe wydawało mi się, że istnieje jakaś reguła, którą rządzi się rynek, i która gwarantuje sukces inwestycji. Cały czas szukam tej reguły, jednak moje ostatnie odczucia podpowiadają mi, że tych reguł powinniśmy szukać w sobie a nie koniecznie w ciągle zmieniającym się rynku. W moim blogu chciałbym poświęcić dużo miejsca na komentowanie swoich motywów działania, zasłyszanych strategii i podejść do inwestowania oraz różnych artykułów i książek związanych z inwestycjami.

wtorek, 10 kwietnia 2007

Jak przekonać niedowiarka?

Ostatnie Święta Wielkiej Nocy były okazją do wielu rozmów z rodziną na tematy religijne. Wśród nich pojawił się także temat znajomości religii i umiejętności przekazywania wiary. Okazuje się, że nie jest rzeczą łatwą przekazywanie tego w co się wierzy. Rodzice chcąc przekazać swoim dzieciom pewne prawdy zbyt często posługują się "sloganami" zasłyszanymi od innych np. księdza lub swoich rodziców. Przekazując innym "slogany" w rzeczywistości nie przekazujemy "nic". Przykładem jest mówienie komuś np., że "coś jest złe". Jest to "slogan", który nabiera sensu dopiero w konkretnym przypadku życiowym, kiedy ma odniesienie do autentycznej sytuacji. Posługiwanie się "sloganami" powoduje, że sami nie rozumiemy, co mówimy. Momentem konfrontacji jest nasza "aktywność" na tym świecie i "czyny", które bezpośrednio świadczą o nas i o tym w co wierzymy. Dziecko nauczy się kochać innych, jeżeli zobaczy swojego tatę, który z czułością odnosi się do swojej żony itp. Zatem najlepszą metodą na przekazywanie wiary jest czynienie samemu w taki sposób jakby się chciało kogoś pouczać.

W naszym kościele brakuje tego życiowego podejścia do wiary. nietrudno zauważyć, że przekaz na mszy św., katechezach czy w wielu rodzinach (jeśli chodzi o nauczanie religii) jest jednokierunkowy. Polega na wtłoczeniu pewnych "sloganów" i tutaj słowo to należy rozumieć jako "przekaz jednostronny" a nie jako podważanie pewnych wartości treściowych. Odbiorca takiego przekazu w naszym kościele zbyt często pozostaje sam ze sobą jeśli chodzi o jego interpretację, słyszy słowa, których nikt nie przekłada mu na jego własne życie. Co więcej rzadko ma możliwość zadania pytania o sens, dopytania pewnych rzeczy, aby przekaz zrozumieć. Przyjmuje go jako absolut, albo odrzuca w życiu, ze względu na brak zrozumienia i mozliwości odniesienia nauki do życia. Wniosek. Kościół musi być aktywną wspólnota ludzi, którzy utrzymują ze sobą ciągły dialog i uczą się nawzajem "stosować" Boga w życiu.

czwartek, 5 kwietnia 2007

Poszukiwanie działki

Dzisiaj wybrałem się poza miasto aby poszukać działek pod budowę domu. Zdziwiło mnie kolejny raz, że jest bardzo duże zainteresowanie działkami i w zasadzie to wszędzie gdzie się nie obejrzałem karty są już rozdane. Zastanawiam się jednak jak przeskoczyć czas i być przed innymi w tym wyścigu. Myślę, że klucz leży w przewidzeniu tego co nieprzewidywalne. Uruchomiłem więc wyobraźnię i oto co wymyśliłem:
1. Myślę, że można kupić działkę nawet 30-40 km od Lublina, ponieważ ciągle rośnie infrastruktura drogowa i za kilka lat dojechać będzie można wszędzie dobrymi drogami. Przykładem jest droga w Smugach, gdzie 5 lat temu (2001r.) działki były po 300zł/a, a obecnie po 3500zł/a. Pieniądze z Unii pomagają w budowie dróg, więc machina nabiera tempa;
2. Druga kwestia dotyczy ceny. Jeżeli dziś dysponuję określoną kwotą, to zgodnie z prostą ekonomią mogę kupić ograniczoną liczbę arów, im cena niższa tym więcej mogę kupić. Ot wymysliłem:) ale zauważmy, że jeżeli cena rośnie o 50% na arze tym czy tamtym, to mój portfel rośnie o 50% a arów w portfelu pozostaje więcej. W związku z tym wszystko obija się o kwestię na jaki czas chcę zainwestować. Jeżeli zamierzam wybudować się za 15 to zakup ziemi po naprawdę niskiej (wydawałoby się teraz) cenie może być właśnie kluczem do wybiegnięcia przed innych:)
3. Na inwestycji w ziemię odcinamy kupony, kiedy wszyscy się chcą tam budować, więc jeżeli zaczynają się tam budować pierwsze domy i ludzie pytają się o działki, to wydaje mi się to już trochę za późno na ruch.. trochę przypomina mi to kupowanie akcji na górce notowań, kiedy wszyscy trąbią o hossie.

środa, 4 kwietnia 2007

Mój pierwszy blog

Dzisiaj zaczynam moją przygodę z blogiem. Ostatnio zauważyłem, że wiele ciekawych pomysłów lub przemyśleń po prostu gdzieś umyka, a tak chciałoby się je zatrzymać.. Ten blog będzie o moim widzeniu spraw dotyczących Boga, człowieka, bogactwa, egzystencji, biznesu. Będę starał się ujmować w nim rzeczy istotne dla zdrowego rozwoju człowieka w ówczesnym świecie.. Życzę sobie powodzenia.